Tym razem zapraszamy Was na niecodzienny wpis – relację z naszej podróży po Tajlandii. Ostatniej zimy postanowiliśmy wybrać się w podróż. 35 dni. Plany były duże – znaczna część Tajlandii, Laos, Kambodża. Ostatecznie zwiedziliśmy nieco Tajlandii i Kambodży – trochę chcieliśmy odpocząć na wyspach i czasu zabrakło na zrealizowanie wszystkiego 🙂 Dziś zapraszamy Was więc do Tajlandii, w kolejnym wpisie odwiedzimy Kambodżę 🙂
Wyjazd był dla nas dosyć długi, dlatego też miał być budżetowy 😉 Wybraliśmy rosyjskie linie lotnicze Aerofłot, które bardzo pozytywnie nas zaskoczyły 🙂 Wszystko pozostałe załatwialiśmy na miejscu – przejazdy, noclegi itd. W ramach oszczędności w samej Azji nie lataliśmy samolotami, wybierając raczej autobusy, minivany, czy pociąg trzeciej klasy (mimo, że Pani w okienku początkowo twierdziła, że w ogóle takich nie ma, ale udało się ;-). W Bangkoku zaczęliśmy i w Bangkoku skończyliśmy 😉 Mieliśmy kilka przygód, zwłaszcza na granicy z Kambodżą, ale o tym może kolejnym razem… Tymczasem zapraszamy do oglądania! 🙂
Choć zwykle stronimy od takich miejsc, w Bangkoku wylądowaliśmy na Rambuttri, czyli tuż obok Khao San najgłośniejszej i wypełnionej turystami po brzegi ulicy 😉 Samo miasto postanowiliśmy zwiedzać bez mapy, omijając sławne, wypełnione ludźmi miejsca, nieskończoną ilość świątyń itd.
Szczególnie podobały nam się wycieczki rzeką Menam – lokalną linią komunikacyjną Chaophraya Express 🙂 Wraz z miejscowymi przepłynęliśmy spory kawałek obserwując Bangkok z łódki. Zatrzymywaliśmy się w zasadzie tam gdzie chcieliśmy, robiąc sobie powrotne piesze wędrówki po kilkanaście kilometrów, by trafić z powrotem do hotelu 🙂 Czasami okazywało się, że szliśmy zygzakiem, ale zawsze udało się trafić do celu 🙂 Choć ilekroć próbowaliśmy znaleźć drogę na skróty, zawsze okazywały się one ślepymi uliczkami i musieliśmy wracać 😉 Ale dzięki temu spotkaliśmy wielu bardzo przyjaznych lokalsów, skosztowaliśmy wielu pyszności w małych straganach, czy przydrożnych grillach. Nie wszędzie mieliśmy aparat, czasem same opowieści muszą wystarczyć 🙂
Poniżej kilka kadrów z klongów ton buri – czyli krótko mówiąc bangkoskich kanałów transportowych (ale też ścieków… ;-)). Wiele przeczytaliśmy ostrzeżeń, aby uważać na tę wodę, gdyż na nas raczej nie będzie miała zbyt dobrego wpływu 😉 Dla miejscowych to życie codziennie, miejsce spotkań, zabaw dzieci, wszystko normalnie się toczy… 🙂
Po kilku dniach aklimatyzacji w Bangkoku postanowiliśmy wybrać się na wyspy. Padło na Koh Phangan. Po całonocnej podróży z przygodami dotarliśmy w końcu na miejsce… Liczyliśmy na raj – słońce, plaża, upał… W zasadzie to było całkiem zimno, zdążył zlać nas deszcz, ale za to (jak zwykle na „chybił-trafił”) dotarliśmy w jedno z najpiękniejszych miejsc na wyspie – spokojną plażę Chaloklum wypełnioną uroczymi knajpkami nad morzem, domkami na plaży i stosunkowo niewielką ilością turystów 🙂
Już na drugi dzień przywitało nas piękne słońce – dopiero wtedy dojrzeliśmy prawdziwy urok tamtejszej białej plaży i błękitnej, krystalicznie czystej wody 🙂 Tak, zdecydowanie dotarliśmy do raju 🙂
Po dwóch dniach plażowania postanowiliśmy wybrać się na Bottle Beach – miejsce gdzie można dostać się tylko łódką lub wędrując przez dżunglę. Niekoniecznie przygotowani na trekking przypłynęliśmy łódką. Ale wracać postanowiliśmy pieszo – leśna ścieżka jest malownicza, ale jeśli zamierzacie się wybrać pomyślcie może o innym obuwiu niż japonki czy sandały i koniecznie zabierzcie coś na komary oraz zapas wody. My nic z tego nie mieliśmy, ale jakoś udało się przeżyć 😉
Kolejnego dnia wypożyczyliśmy skuter z zamiarem objechania całej wyspy (piękna sprawa – skuter dla dwóch osób za 15zł, do tego paliwo za 5zł i można szaleć :-)). Odwiedziliśmy lokalny market ze świeżą żywnością w Thonsala town(mniam mniam!), Than Sadet Waterfall oraz Phaeng Waterfall, które praktycznie były wyschnięte (pora sucha… ;-)).
Jak chyba większość osób podróżujących w tamte strony byliśmy bardzo podeksytowani widokami słoni… 😉 I, wówczas jeszcze pełni niewiedzy, skusiliśmy się na krótką przejażdżkę na słoniu… Potem trafiliśmy na zasmucający artykuł, który polecamy teraz każdemu, dla refleksji… Teraz już sami na pewno nie powtórzylibyśmy tego… http://www.globtroter.pl/artykuly/2319,tajlandia,myanmar,kambodza,slonie,w,tajlandii,myanmar,kambodzy,,,krwawa,tresura.html
Odwiedziliśmy również (gdy tylko było to możliwe zahaczając o targi z jedzeniem ;-)) plażę Ao Thong Nai Pan Yai i Ao Mae Haad wraz z Koh Ma, czyli wysepkę, na którą w porze suchej można dotrzeć pieszo przez morze 🙂
Spróbowaliśmy wielu tajskich pyszności – słynnej sałatki z papai, bulionów, nieskończenie wielu dań z owoców morza. Zawsze byliśmy wielkimi fanami tej kuchni 🙂
Długo zastanawialiśmy się gdzie udać się opuszczając Koh Phangan, nasz wybór padł na Samui, czego nieco żałujemy, gdyż ta wyspa nie zrobiła na nas najlepszego wrażenia. Po Phanganie, gdzie panowała cisza i spokój, wszędzie malownicze domki na plaży, hamaki, huśtawki… Samui było dla nas zbyt hałaśliwe, tłoczne i… brudne. Następnym razem wyruszylibyśmy raczej na Ko Tao 😉 Wyspę Samui również zwiedziliśmy skuterem… Mae Nam Bay, Fishermans village, Thong Takhian beach, Lamai Beach ze słynnymi skałami grandmother i grandfather… 🙂
Samui opuściliśmy po dwóch dniach, przez wybrzeże w Donsak, Suratthani skąd udaliśmy się pociągiem do Hua Hin. No tak, nie wspominaliśmy jeszcze, że ilekroć wstaliśmy na wschód słońca, nie zachwycił nas on 😉 Tak było tym razem, o świcie dotarliśmy do Hua Hin, gdzie przywitało nas mleczne niebo… Po całonocnej podróży odpoczęliśmy chwilkę na plaży, po czym w poszukiwaniu noclegu przeszliśmy ponad 9km (no tak, na jedną z najbliższych od Bangkoku plaż dotarliśmy w piątek, kiedy wszyscy na weekend jadą plażować ;-)), ale udało się! Wielkie było nasze szczęście 😉 W Hua Hin bardzo urzekła nas Monkey Temple – świątynna góra zamieszkana przez małpy. Urocze były to widoki 🙂
W tym momencie w zasadzie przypada nasz czas w Kambodży, którym podzielimy się z Wami kolejnym razem… a teraz – powróćmy do Bangkoku. Senne Khao San o świcie i jedna z najpopularniejszych świątyń – Wat Arun, czyli Świątynia Świtu. Oj, trzeba było się nieźle powspinać, by obejrzeć Bangkok z góry 🙂 Zdążyliśmy jeszcze odwiedzić lokalny market dla miejscowych, choć planowaliśmy odwiedzić największy pływający market, ale nie udało się, ten był tak trochę na pocieszenie… 🙂
Kończąc wieczornym kadrem z Bangkoku zapraszamy Was już wkrótce na fotograficzną opowieść z Kambodży 🙂
A może podzielicie się swoimi doświadczeniami z podróży, bliskich, czy dalekich? Chętnie obejrzymy i przeczytamy 🙂
Zapraszamy Was również na nasze pozostałe podróżnicze opowieści:
- Wietnam – Południe 2020
- Singapur
- Malezyjskie wyspy – Tioman, Pangkor, Penang, Langkawi
- Malezja kontynentalna – Melaka, Kuala Lumpur, Kuala Kangsar, Cameron Highlands
- Rajska Tajlandia – Koh Mook, koh Kradan, koh Lanta, Krabi, Trang i Bangkok
- Tajlandia Północna 2017
- Kambodża
- Laos
- Teneryfa
- Malta
- Rodos
- Międzyrzecze Wołoskie
Zobacz naszą pełną galerię fotografii: www.magiaobrazu.com
Skontaktuj się z nami:
* poprzez formularz kontaktowy
* pisząc na maila: jacekanna@gmail.com
* pod numerem telefonu: 662.019.661 (Jacek) / 608.712.019 (Ania)
Dołącz do nas na facebooku: www.facebook.com/magiaobrazu
MonikaAle czadowe foty!!! Co jedna to fajniejsza! Większość nadawałaby się na pocztówki! Mimo że nie interesuje mnie tamten kierunek podróży to po Waszych zdjęciach aż chce się tam jechać… Tylko chyba bym umarła z głodu, bo co tu jeść…te jakby „błotne” kuleczki nie wyglądają smakowicie 😛 Jeszcze raz gratuluję pięknych zdjęć! Długo byliście?
Ania i JacekDzięki Monika, cieszymy się, że się podoba 😉 Nie łatwo było wybrać, co pokazać 🙂 W samej Tajlandii spędziliśmy 22 dni, pozostałe 13 w Kambodży, relacja już wkrótce 🙂 A „błotne” kuleczki to przepyszna tajska potrawa o jakże uroczej nazwie „no name” 😀
Tajlandia OnlinePrzepiękne zdjęcia! Przekazują mnóstwo pięknych emocji!
Magia ObrazuJak miło 🙂 Dziękujemy za odwiedziny i dobre słowo 🙂
PawełWow! Genialna wycieczka, a zdjęcia wspaniałe! Ślinka mi pociekła jak te talerze z jedzeniem oglądałem ^_^ Za to nie wiem czy bym wyszedł po tych schodach świątyni…
Ania i JacekDzięki Pawle 🙂 A jeśli chodzi o schody, to wyjście nie jest aż takim problemem… gorzej jak potem popatrzysz w dół i masz zejść 😉
IgaPiękne zdjęcia! Zazdroszczę wspaniałej przygody 😉
Igap.s. miło przeczytać, że zapoznaliście się z artykułem o słoniach – człowiek musi uczyć się całe życie, i dobrze! 🙂
Pozdrawiam!
Ania i JacekDzięki Iga 😉 Przede wszystkim dzięki za podesłanie artykułu 🙂 Choć przeczytaliśmy po fakcie, gdy tylko zobaczyliśmy na słoniach podejrzane fioletowe plamy, zaczęliśmy się nad tym wszystkim zastanawiać… smutna rzeczywistość i żądza pieniądza… 🙁
Aureliacudne foty! wrazenia po podrozy pewnie jeszcze piekniejsze, pozdrawiam serdecznie!
Ania i JacekDziękujemy! 🙂 Wrażeń tyle, że trudno je zawrzeć w jednym poście 🙂 Zapraszamy też do krótkiej relacji z Kambodży: http://www.magiaobrazu.com/blog/fotografie-z-podrozy-kambodza/ 🙂